środa, 20 listopada 2013

Gęsina na Świętego Marcina


Czyli gęś a sprawa polska. I okazuje się, że w tym przypadku nie ma żartów. Mają w Ameryce swojego indyka w Święto Dziękczynienia ale my wcale nie jesteśmy gorsi.
Może nie każdy wie, ale naszą narodową tradycją za czasów przedwojennych było serwowanie w święto niepodległości pieczonej gęsi. 



Tradycja w narodzie zanikła, chociaż ostatnio coraz więcej się o tym mówi i pisze. W moim domu od kilku już lat właśnie 11-go listopada pojawia się na obiad gęś. Jej smak kojarzy mi się jednak z dzieciństwem i Bożym Narodzeniem. Mama kroiła gęś na porcje i piekła w prodiżu. 
Moja gęś pieczona jest w całości, najczęściej w dużym, żeliwnym pojemniku tzw. gęsiarce.  


Pieczona gęś
Składniki:
* 1 gęś,
* majeranek, sól,
* 4 kwaśne, winne jabłka
* kilka suszonych śliwek
* garść suszonej żurawiny

Rozmrożoną gęś nasolić i natrzeć majerankiem, to naprawdę wystarczy, można ewentualnie dodać trochę czosnku. Gęś odstawić do poleżenia, najlepiej na całą noc w chłodne miejsce.



Następnego dnia, umyte jabłka (ze skórą), podzielić na ćwiartki, wykroić gniazda nasienne i również obsypać majerankiem. Nafaszerować gęś równomiernie jabłkami wymieszanymi z żurawiną i śliwkami.




Gęś zaszyć bawełnianą nicią lub spiąć przy pomocy wykałaczek a następnie ułożyć w zamkniętym pojemniku, podlać szklanką wody i piec.



Początkowo przez godzinę w temperaturze 200-220 stopni, później w około 180 stopniach. Czas pieczenia 5 kg ptaka to około 3,5 godziny. W tak zwanym międzyczasie, gęś należy polewać wytworzonym sosem.
Nie było czasu na dekoracje, głodna rodzina czekała i tak zbyt długo.



Teraz, kiedy gęś już się upiekła, muszę dokonać pewnego zestawienia moich za... i przeciw... A trochę tego jest. Po pierwsze jesteśmy potęgą jeśli chodzi o hodowlę gęsi.To od nas wyrusza na stoły w całej Europie, zwłaszcza do Niemiec i Francji. U nas jest jednak wciąż mało popularna. Kupując gęś w sklepie, na opakowaniu mamy najczęściej niemieckie oznakowania, bo drukowanie ich po polsku jest po prostu nieopłacalne. Tak więc, jest to dalej nasza gąska tylko przygotowywana na niemiecki rynek. A niewielka część całej produkcji trafia do naszych sklepów.
Po drugie - smak gęsiny jest niepowtarzalny i oryginalny. To nie kurczak, który smakuje z każdą przyprawą i w każdej postaci. Wystarczy sól i majeranek i już powstaje oryginalne danie.

Ale znajdzie się też parę minusów. Wbrew pozorom nie jest to danie zaliczane do kategorii tanich. Średnio gęś waży około 5 kg z czego 0,5 kg stanowi szyja, żołądek i serce, które z reguły zapakowane są w woreczek i wepchnięte do środka tuszki. Po upieczeniu gęsi zostajemy z ogromną ilością gęsiego smalcu podobno bardzo zdrowego z uwagi na zawartość tylko dobrego cholesterolu. Ale jednak ponad 0,5 litra smalcu to spora porcja. Nie wiem, czy nie opłaca się bardziej kupić osobno piersi lub udek. Kolejna sprawa to niestety kilka godzin pieczenia i ciągłego polewania ptaka wytworzonym sosem (głównie wytopionym tłuszczem). Tak więc w sumie to dość droga impreza, ale warto spróbować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz