poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Sałatka z pieczonej papryki

Pychota i jeszcze do tego wcale nie trudno ją zrobić.
Pierwszy raz zetknęłam się z nią wiele lat temu, w nieistniejącej już knajpce mołdawskiej. Długo jednak nie próbowałam przygotować jej w domu. Wydawało mi się to bardzo trudne i pracochłonne. Jednak faktycznie, nic w tym skomplikowanego.

Może któregoś dnia najdzie mnie nawet na umieszczenie jej w słoikach na zimowe dni? 
A tak sobie rośnie w moim ogrodzie.


Sałatka z pieczonej papryki
Składniki:
* 2-3 duże, jędrne papryki,
* oliwa,
* ocet winny, 
* sól, pieprz, czosnek,
* natka pietruszki, bazylia

Paprykę umyć i w całości umieścić w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku. Piec aż do momentu gdy skórka sczernieje. W połowie pieczenia odwrócić na drugą stronę. Można też od razu przekroić strąki na pół, oczyścić paprykę z nasion i położyć skórka do góry na blaszce lub w naczyniu. Gdy będzie już dostatecznie ciemna przełożyć do miski, przykryć szczelnie folią aluminiową i odczekać jakieś 15 minut.



Następnie obrać paprykę ze skórki, która po tym czasie sama leciutko odchodzi. Jeśli była pieczona w całości, trzeba ja przekroić i usunąć gniazda nasienne. Obraną paprykę pokroić w paski.  


Przygotować sos na bazie oliwy, octu, roztartego czosnku, soli i pieprzu - najlepiej w słoiku, tak jak w przepisie na bakłażany (post z sierpnia 2011 r.)
Paski papryki ułożyć na półmisku, polać sosem i posypać świeżą natka lub bazylią. 



Moja wyjechała na stół w towarzystwie bakłażanowych plasterków. 



piątek, 9 sierpnia 2013

Biało-czerwone paluszki serowo-paprykowe

To dopiero zagadka! Przyznam się od razu, że nazwę wymyśliłam sama i tak naprawdę ma ona niewiele wspólnego z daniem, które dziś pokażę. Zaraz wszystko wytłumaczę.

Siostrzenica mojego męża przez "chwilę" mieszkała w Kanadzie i choć tamtejsza kuchnia niespecjalnie ją zachwyciła, to jedna przystawka przyjechała z nią do Polski. Jadłam ją u niej wielokrotnie i zawsze bardzo mi smakowała, ale jakoś nie mogłam zapamiętać ani składników, ani kolejności ich układania. I tak wreszcie, na zasadzie skojarzeń, powstała moja nazwa: biało-czerwone paluszki serowo-paprykowe. 



I jak widać, żeby było ciekawiej danie wcale nie ma postaci paluszków. To coś w rodzaju dość gęstego dipu, który podawany jest z krakersami. A nowa nazwa pomogła mi wreszcie zapamiętać wszystkie składniki i kolejność układania warstw. Poza tym, w trakcie zakupów też mam pewność, że nie pominę żadnego z produktów.  

Biało-czerwone paluszki serowo-paprykowe
Składniki:

* 0,5 kg serek naturalny (gładki, biały),
* sos na bazie pomidorów (u mnie "meksykański Łowicza"),
* 250 g paluszków krabowych,
* ok. 20 dag ostrego sera żółtego,
* zielona papryka,
* paczka krakersów.


Na dużym najlepiej okrągłym półmisku, talerzu rozsmarować pierwszą warstwę czyli biały, naturalny serek. Posolić i popieprzyć. Ja tym razem rozłożyłam składniki na większy talerz, który poszedł sobie na imprezę z moją córką i mały, który został z nami w domu. 



Drugą warstwę stanowi sos (czerwony). Przy większej ilości czasu można pobawić się w jego samodzielne wykonanie na bazie świeżych pomidorów, cebuli, czosnku, papryki, przypraw itd., ale równie dobrze można wykorzystać "gotowca" ze słoika np. sos meksykański, chiński lub słodko-kwaśny. Ważne jest aby jego składniki były w miarę rozdrobnione (bez fasoli czy kukurydzy). Sos rozsmarować na serku, zostawiając biały rancik dokoła.


Trzecia warstwa to paluszki krabowe, które należy zetrzeć na tarce (malutkie, podłużne oczka)  równomiernie rozłożyć na sosie.



Czwarta warstwa to również starty na drobniutko, żółty ser rozłożony na paluszkach krabowych.


Piąta, ostatnia warstwa to pokrojona w drobniusieńką kosteczkę, zielona papryka. Całość leciutko docisnąć, posypać solą i świeżo zmielonym pieprzem a następnie przykryć folią aluminiową, wstawić do lodówki i najlepiej zapomnieć o daniu na kilka godzin, żeby smaki się przegryzły. 



Podawać z krakersami.



Ogórki (nie) małosolne

Za oknem nieprawdopodobne, afrykańskie upały a ja w domu na antybiotyku z duszącym kaszlem. Praktycznie prawie nie wychodzę na ogród. Jedynie wieczór przynosi chwilową ulgę, ale i tak ciężko wytrzymać. 

Dziś chciałam podać swój przepis na ogórki kwaszone do jedzenia na bieżąco i wciąż. Na początek muszę się przyznać do swojego uzależnienia od takich ogórków. Zimą kupuję kwaszone ogóry z reguły w stałym miejscu. Znajomy ogrodnik, napełnia nimi plastikowe wiaderko, zalewa sosem i tak mieszkają w lodówce do wyczerpania zapasu. Jakoś nie mam zapału do robienia samodzielnie kiszeniaków w słoikach. Jednak gdy tylko pojawiają się świeże ogórki gotowe do kwaszenia, gliniany garnek zajmuje stałe miejsce w kuchni.  Moje ogórki na grządce prawie wyschły, więc gliniany garnek na kwaszeniaki zapełniły ogórki z bazaru. 



Nie ma żadnej tajemnicy w moim przepisie na ogórki, ale jedno trzeba im przyznać na pewno - są wyraziste w smaku i chrupiące. Nie należą jednak do małosolnych. Są raczej "dużo solne". Ale ja niestety je uwielbiam i moja rodzina także. 

Ogórki (nie) małosolne
Składniki:

* duży kamionkowy garnek,
* 3 kg niewielkich ogórków,
* duża wiązka kopru (koniecznie dojrzałego, z nasionami),
* 1 duża główka czosnku (lub 2 małe),
* liście laurowe ()około 8 sztuk),
* kawałek chrzanu (lub 2 liście),
* pieprz ziarnisty,
* przegotowana woda,
* sól.

Przygotować solankę. Do mojego garnka wchodzą 3,5 litra wody, którą trzeba przegotować i posolić. I tu najważniejsze są proporcje. Ja daję zawsze 2 płaskie łyżki soli na 1 litr wody. Z reguły przygotowuję wodę wcześniej, żeby zdążyła ostygnąć.
Ogórki wymyć, koper opłukać. 




Czosnek podzielić na ząbki. Nie trzeba go nawet specjalnie obierać a większeząbki można podzielić na pół.

 

Na dnie garnka ułożyć połamany koper, kilka ząbków czosnku i 3-4 liście laurowe. Następnie kawałek chrzanu lub liść i pieprz w ziarnkach (około 10 sztuk). Czasem dodaję też kilka liści wiśniowych. Ogórki układać ściśle warstwami. W moim garnku z tych proporcji wychodzą cztery warstwy.

Po ułożeniu dwóch pierwszych, znów dodać trochę kopru (mniej niż na dnie) i przypraw. Następnie ułożyć kolejne dwie warstwy ogórków i koper z przyprawami. Garnek zalać ostudzoną solanką, przykryć talerzykiem, docisnąć i obciążyć.



Ogórki kwaszą się dość szybko, a czas oczekiwania zależy w dużej mierze od temperatury. W takie upały wystarczą dosłownie dwa dni i gotowe.