niedziela, 26 maja 2013

Krem z pieczarek

Miały być grillowane pieczarki z pleśniowym serem ale pogoda pokrzyżowała plany. Za oknem deszcz. Nawet jak przestanie padać, to temperatura w granicach 10 stopni nie zachęca do biesiadowania na ogrodzie.

Właściwie to powinnam się cieszyć, bo przynajmniej porządnie wszystko podleje, tylko dlaczego właśnie w weekend, kiedy wreszcie można by nacieszyć się ogrodem. Pewnie poprawi się jak zwykle w poniedziałek i aż do piątku znów będzie cieplutko i słonecznie.

I tak zakupione pieczarki znalazły inny pomysł na dalsze życie. Wskoczyły do garnka i postanowiły, że zamienią się w zupę.

A jeśli jutro słońce jednak się pokaże, pomyślimy o jakimś innym dodatku na grilla.




Zupa krem pieczarkowy
Składniki:

* 80 dag pieczarek,
* masło,
* 2 cebule,
* marchew,
* pietruszka,
* 3 ziemniaki,
* śmietanka,
* sól, pieprz, chili.


Cebule obrać, pokroić w piórka i wrzucić do garnka na rozgrzany olej, żeby się zeszkliła. Dorzucić pokrojone cienko marchew i pietruszkę a nastepnie pokrojone w kostkę ziemniaki. Chwilę podsmażyć i zalać bulionem (około 1,5 l).  




Umyte pieczarki pokroić w plasterki (jeśli są świeżutkie i białe, nawet nie potrzeba ich obierać) i zrumienić na maśle.  




Część odłożyć do dekoracji, resztę dołożyć do garnka. Posolić i popieprzyć. Gotować do miękkości przez jakieś 30 minut.
Następnie zmiksować, zabielić śmietaną i doprawić do smaku odrobiną chili.





Na koniec nie mogę się oprzeć, żeby nie wstawić zdjęcia pięknie kwitnącej w tym roku  tawuły. Ten krzak ma swoją historię - nazywamy go "Krzakiem Bigusia". 

Big był moim wspaniałym, ogromnym psem, którego nie ma z nami od 8 lat. Natomiast krzak rósł sobie spokojnie w pobliżu skalniaka w ogrodzie. 
Big bardzo lubił podchodzić pod niego i drapać się gałązkami po grzbiecie. Wyłaził potem bardzo z siebie zadowolony, uśmiechnięty i cały obsypany białymi płatkami

Kilka lat temu, kiedy Biga zabrakło, postanowiliśmy wyciąć tawułę bo krzak zrobił się za duży i zasłaniał skalniakowi całe światło. Karpa została wykopana i pozostawiona na co najmniej 2-3 tygodnie - do wyrzucenia.
Jednak po tym czasie moja starsza córka zauważyła zmianę i nakrzyczała na nas, że nie możemy pozbyć się krzaka, który wszystkim zawsze kojarzył się z naszym ukochanym Bigiem.  


Zrobiło mi się tak przykro, że za wszelką cenę postanowiłam uratować krzak. Obsuszona karpa z poobcinanymi gałązkami i korzeniami, została wkopana w innym miejscu. Dbałam o nią jak o żadną inną roślinę w ogrodzie i udało się. Tawuła odżyła i co roku pięknie zakwita. Szkoda, że kwiaty tak szybko więdną. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz