I po świętach. Może to czas na kolejną po dyniowej odsłonę części mniej kuchennej. Co roku staram się aby do świątecznych ozdób przybyło coś nowego. W tym roku naszło mnie na różności z wełny czesankowej i tak powstała baza, czyli filcowane bombki.
Niestety jakoś zabrakło mi energii żeby wykonać je tylko tą metodą. Tak więc jedyna całkiem filcowana bombka wyjechała z moim szwagrem do naszej Rodziny do Irlandii, Mam nadzieję, że gdy na nią patrzą, czują się trochę bliżej nas.
Pozostałe filcowe kule, musiały niestety poczekać na moją inwencję twórczą i czas. Pomogła mocna kawa wypita wieczorową porą i w ten sposób wyrobiłam się na Wigilię. Zresztą większość moich prac powstaje właśnie późnym wieczorem lub w nocy, kiedy wszyscy idą spać i nic mnie już nie rozprasza.
Jako baza posłużyły mi trzy kolory: czerwień. biel i ciemny fiolet a właściwie bakłażan. Resztę wyciągnęłam ze swojej zaczarowanej szuflady. Gromadzę w niej różności a później ją otwieram i coś z niej zawsze na mnie wyskakuje.
Biel z odrobiną czerwieni i złotem:
Bakłażan ze srebrem i lawendą:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz